Na początku chciałbym uściślić, że nie jestem przeciwny umowom NDA. Są one wręcz niezbędne gdy wykonawca ma dostęp np. do bazy danych klientów, kodów źródłowych programów itd. Ja sam podpisałem je z kilkoma firmami i już od kilku lat współpraca z nimi dobrze się układa. Ale w pewnych sytuacjach po prostu ich nie akceptuję. I nie chodzi o to, że jestem nieuczciwy, czy że chcę komuś ukraść bazę klientów, know-how, projekty czy plany.
Ten post piszę z punktu widzenia wykonawcy zlecenia i osoby prywatnej – nie mam działalności gospodarczej. Czyli z punktu widzenia zwykłego pracownika. Pewnie jakbym miał firmę to na niektóre sprawy inaczej bym się zapatrywał.
1. Brak jakiejkolwiek innej umowy
Zdarza się, że firma szukająca wykonawcy chce aby podpisać umowę NDA ale sama nie oferuje żadnej umowy współpracy – ani umowy o pracę, ani umowy zlecenia ani nawet umowy o dzieło. Skoro ja nie mam działalności to chcą się rozliczać przez useme.com (to taki portal przez który osoba fizyczna może wystawić faktury VAT i później sam portal rozlicza się na umowę o dzieło, pobierając prowizję). Czy naprawdę profesjonalna firma w taki sposób zatrudnia pracownika? Nie dając ze swojej strony żadnej umowy ale wymagając umowy NDA?
2. Umowa typu win-win
Związane jest to z pierwszym punktem. Nie mam nic przeciwko umowom, na którym obie strony zyskują. Ale czasem dostaję umowy NDA (bez umowy o współpracę), na której ja nic nie zyskuję, a tylko biorę na siebie odpowiedzialność. Muszę podpisać umowę NDA zanim dostanę spis modyfikacji do wyceny, a później i tak mogę tego nie wykonać: albo uznam że stawka jest nieadekwatna albo po wycenie zleceniodawca stwierdzi, że jestem za drogi albo podejrzanie za tani, znalazłoby się wiele innych powodów. W tej sytuacji dosłownie nic nie zyskuję, nie zarabiam, ale odpowiedzialność już wziąłem. Z drugiej strony – szczególnie jeśli miałbym firmę – chciałbym żeby moje informacje poufne były tak samo przechowywane przez drugą stronę – umowa NDA powinna być wtedy symetryczna. Jeśli mają być kary, to czemu nie dla obu stron? W końcu jako wykonawca też mogę przekazać jakieś dane, które mają charakter poufny. Zauważyłem, że firmy inaczej patrzą na wiele zapisów, jeśli mają zastosowanie również wobec nich.
Tutaj też warto zaznaczyć, że jeśli firma oferuje umowę o pracę to jestem bardziej skłonny podpisać NDA z większą odpowiedzialnością, bo wiem że przynajmniej przez jakiś czas mam zapewnioną pracę i wynagrodzenie. I nie będę musiał szukać dodatkowych zleceń. Ale czy warto podpisywać NDA nie wiedząc czy w ogóle się będzie pracować?
3. Niejasne określenie informacji poufnych.
Czasem firma każe traktować wszystkie informacje jako informacje poufne. I za każde naruszenie jest kara umowna. Nie wiem co na to polskie prawo, ale doprowadza to do takiego absurdu, że powiedzenie jakiej kawy używają w biurze może być złamaniem zasad poufności. Czy po prostu mogę zapomnieć o umowie NDA i przypadkiem komuś powiedzieć „o ta strona jest na WordPressie”. I to też jest informacja poufna? Albo przekazanie do księgowej faktury wystawionej dla klienta już stanowi naruszenie NDA (ujawnienie stronie trzeciej faktu wejścia we współpracę z klientem). Ostatnio z jednej firmy odpisali mi, że nie są w stanie z góry określić dokładnej listy informacji poufnych. No cóż, jakoś inne firmy sobie z tym radzą.
4. Kary umowne z kosmosu lub słabo sprecyzowane powody
Zauważyłem, że kary umowne czasem są ustalane wg wyobraźni tworzącego umowę. Mają projekt warty najwyżej kilka tysięcy, ja mam wprowadzić kilka modyfikacji za kilkaset złotych, a kara umowna wynosi kilkadziesiąt – kilkaset tysięcy. I za co? „Za każdorazowy przypadek naruszenia postanowień niniejszej Umowy”. Nawet jeśli zleceniodawca nie poniósł żadnej szkody, bo naruszenie było niewielkie i nieistotne. Zakres odpowiedzialności jest nieadekwatny do możliwych korzyści. I do tego „Nie wyłącza to możliwości dochodzenia odszkodowania w wysokości przewyższającej wysokość kary umownej oraz żądania wydania uzyskanych korzyści.” Zdecydujcie się czy idziecie do sądu czy ustalacie karę umowną.
Też są sytuacje że to ja mam wykonać cały projekt, cały kod jest napisany przeze mnie, a w NDA kara umowna kilkanaście razy większa niż wartość projektu. Co w nim jest taką tajemnicą? Czasem to, że firma używa frameworku Symfony lub Laravel. Albo klientowi wydaje się, że wpadł na oryginalny pomysł. W praktyce zawsze już takie rozwiązanie widziałem w innym projekcie.
5. Zabezpieczenie przekazywanych danych
Czasem na umowach jest informacja żeby wykonawca zabezpieczył wszystkie otrzymywane dane. I w jaki sposób je otrzymuje? Zwykłym mailem. Serio?
6. Zniszczenie dokumentów w ciągu 24 godzin
Zdarza się że zleceniodawca chce w umowie usunięcia i zniszczenia wszystkich danych w ciągu 24 godzin (czasem 48 godzin). Jak nie zostanie spełniony ten obowiązek to obowiązuje kara umowna. Dlaczego? Bo „RODO”. Nie znam tak szczegółowo przepisów RODO, ale co wtedy gdy jestem na urlopie? Albo mam weekend? I komputer zostawiłem w domu? Przypominam, że jestem zwykłym pracownikiem, więc dlaczego firma przerzuca na mnie odpowiedzialność za coś, za co w świetle prawa ona sama jest odpowiedzialna? Ten punkt jest często nierealny do spełnienia przez zwykłą osobę fizyczną.
7. Przekazanie praw autorskich
Ostatnio w umowie NDA widziałem taką informację „Przekazanie praw autorskich jest niezależne od zapłaty wykonawcy wynagrodzenia za te prawa przez podmioty o których mowa w zdaniu powyżej”. Rozumiem że mam przekazać im prawa autorskie niezależnie od tego czy mi zapłacą czy nie? Na dwukrotne pytanie o umowę współpracy firma nie odpowiedziała.
8. „Komu więcej dano od tego więcej się wymaga”
To cytat z Biblii. I rozumiem że jeśli firma oferuje dobre wynagrodzenie, to może też wymagać więcej. Ale często jest na odwrót. U mnie to wygląda tak, że klient A bez umowy NDA płaci mi 60-70 zł na godzinę. Po czym dostaję ofertę z firmy B na współpracę za stawkę 50 zł obwarowaną umową NDA, bez innej umowy współpracy i bez żadnej pewności czy dadzą mi zlecenie czy nie. Czy warto rezygnować z firmy A na rzecz firmy B?
9. Okres zobowiązania
Czasem w umowach podany jest bezterminowy okres umowy. Tylko chyba zleceniodawca nie zna art. 365(1) Kodeksu cywilnego:
„Zobowiązanie bezterminowe o charakterze ciągłym wygasa po wypowiedzeniu przez dłużnika lub wierzyciela z zachowaniem terminów umownych, ustawowych lub zwyczajowych, a w razie braku takich terminów niezwłocznie po wypowiedzeniu.”
Taką umowę można wypowiedzieć w dowolnym momencie. Za to inni podają bardzo długie okresy. Miałem sytuację, że klientka na stworzenie zwykłego portalu ogłoszeniowego (nic po za tym co mają znane serwisy) chciała umowę NDA na okres 50 lat. Z klauzulą, że nie mogę tworzyć konkurencyjnego portalu. Chyba nie znalazła wykonawcy, bo po kilku latach jej domena nadal jest pusta…
10. To jest standardowa umowa stosowana we wszystkich przedstębiorstwach
Nie wiem jak wygląda ta „standardowa umowa”, ale nigdy nie dostałem dwóch takich samych umów. Dostawałem umowy które podpisywałem bez problemu, szczególnie z firmami z USA (tamtejsze umowy zazwyczaj były na jedną kartkę papieru i bez kar umownych), ale też dostawałem umowy gdzie ponad połowa punktów to były klauzule niedozwolone. I na pewno tego nie tworzył prawnik. Dlaczego jedne firmy przysyłają mi umowy które mogę bez problemu zaakceptować a inne podsyłają takie których nie chcę akceptować?
11. Zbyt szeroko definiowane zakazy konkurencji
Np. zakaz realizacji podobnych projektów przez najbliższe 50 lat. Tak, dostałem taką umowę. Bez względu na to, czy wejdziemy we współpracę, czy na rozmowach się skończy. I do tego w ciemno – nie wiedziałem dokładnie co to za projekt ani czy na pewno będę go wykonywać.
12. Brak danych firmy
Zdarzyło mi się otrzymać umowę NDA bez danych zleceniodawcy. Bo „firma jest w procesie rejestracji” lub coś podobnego. Nie muszę chyba pisać jak zareagowałem.
Podsumowanie
Umowa NDA to umowa dobrowolna, możemy się na nią zgodzić, ale nie musimy. Często uda się dogadać z klientem lub zleceniodawcą w sprawie niejasnych punktów i zostają one poprawione. Ale czasem po prostu szkoda czasu na negocjacje, szczególnie przy niewielkich projektach. Szczególnie w branży IT gdzie jest zapotrzebowanie na wykonawców – często chwilę po tym dostawałem inne zlecenie bez potrzeby podpisywania niekorzystnych dla mnie umów. Tak jak wspominałem, piszę ten post z punktu widzenia wykonawcy – osoby fizycznej. Jeśli firma oferuje mi umowę o pracę jestem bardziej skłonny podpisywać takie zobowiązania. Ale na mały projekt, który może wykonam a może nie? Nie, dziękuje.
A jakie Wy macie doświadczenia? Podzielcie się w komentarzach 🙂